niedziela, 9 grudnia 2018

Pasja

Grudniowa niedziela, za oknem zacina lodowaty deszcz. W domu napaliliśmy i siedzimy przed telewizorem, leci jakaś komedia, nawet śmieszna. Fajnie tak sobie komentować wspólnie głupkowaty film. Są tu wszyscy oprócz mojego mężusia, który woli tą niedzielę spędzać w sadzie i owijać małe drzewka siatką chroniącą przed sarnami.

Mój mężuś nie lubi jeździć ani na wakacje, ani nigdzie gdzie nie ma orzechów, lub interesujących informacji o orzechach włoskich. Wieczory spędza przeczesując internet w poszukiwaniu info o nowych odmianach. Wie absolutnie wszystko o tym gatunku, chociaż sam twierdzi inaczej. Pamięta wszystkie informacje o każdej odmianie a zna ich około 150, a może już 200. Sam krzyżuje ich geny żeby uzyskać idealną odmianę, zawierającą wszystkie najważniejsze cechy. Wierzę, że mu się uda.

Często mnie to wkurza, bo nie ma czasu dla rodziny, bo wiecznie brudny, bo często nie ma w ogóle kasy, bo to biznes sezonowy, i ciężki, i niszczy jego zdrowie w szybkim tempie. Jakieś plusy? Misja dla ludzkości. Piszę poważnie. Poczucie misji, życie z prawdziwą pasją i uczucie bycia potrzebnym dla świata. A przynajmniej dla Polski. Tak naprawdę to go podziwiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz