Dla niewtajemniczonych w skrócie dieta Paleo zakłada, że człowiek ewoluował przez setki tysiącleci żywiąc się tym co znalazł. Jego układ trawienny przez ten czas przystosowywał się do takiego rodzaju pożywienia. Ostatnie kilka tysiącleci to za krótki czas by człowiek mógł się przystosować do nowej diety jaką dało rolnictwo i uprawa zbóż. A w szczególności do całej chemii spożywczej ostatnich stu lat. Dieta Paleo zakłada że nasze organizmy najlepiej funkcjonują na pożywieniu jakie ludzie jedli w paleolicie. Dieta polega na listach dozwolonych i zakazanych składników, które można przyrządzać w dowolny sposób. Wykluczone są zboża, nabiał, niektóre warzywa i sól.
Moim zdaniem ta filozofia jest bardzo ciekawa, ale zostały z niej wyciągnięte błędne wnioski. Zwraca się uwagę tylko na składniki a zapomina o wielu innych czynnikach decydujących o jakości jedzenia. Niestety w praktyce wychodzi to tak, że w większości posiłków jest mięso, i to wieprzowe, utuczone i tłuste. Zastanówmy się tak naprawdę co mogli jeść ludzie, na etapie zbieractwa. Jak często polowali? Wątpię że codziennie udawało im się upolować świnię i jeść ją 3 razy dziennie. Moim zdaniem ich dieta składała się głównie z liści, kwiatów, owoców, korzonków, czyli różnych części roślin. I jestem pewna, że jedli je na surowo. Codziennie dużo surowizny. To jest zupełnie inny rodzaj jedzenia niż warzywa na patelnię. Nie zdziwiłabym się jeśli głównym źródłem białka były ryby, łatwiej upolować rybę niż biegającą antylopę, oraz owady. Dawniej jedyną obróbką termiczną było pieczenie na ogniu, dzisiaj to niemożliwe by tylko w ten sposób przyrządzać potrawy. Przecież nie będziemy codziennie rozpalać ogniska, ani przypiekać jedzenia nad palnikiem gazowym. Smażenie, gotowanie w wodzie i pieczenie w piekarniku daje zupełnie inny rodzaj jedzenia. Kolejną sprawa jest to, że dawniej nie było takiej możliwości łączenia składników, posiłki były jednoskładnikowe. Jak człowiek znalazł coś to wcinał od razu. Jakoś mi się nie wydaje by pierwotny człowiek cały dzień szukał różnych liści, po to by je pod koniec dnia (nadal świeże) poszatkować i polać oliwą, po to by mieć dodatek do upieczonego zająca. Łączenie składników to dość ważna kwestia, która również zupełnie zmienia jakość jedzenia.
Czasem gdy wędruję polnymi drogami to lubię zerwać kłosek trawy i żuć ziarna. Wcale bym się nie zdziwiła jeśli tak robią ludzie od wieków, jedzą zboża na surowo. Uważam że jeśli ktoś chce naprawdę jeść bardzo naturalnie, i tak jak nasz układ trawienny jest przystosowany, to trzeba codziennie wcinać bardzo dużo surówki i owoców. Zimą wychodzi to dość drogo, wtedy najlepiej jeść orzechy, suszone owoce, i pieczone mięso. Ale latem 80% diety to powinna być surówka.
Kolejną sprawa jest to, że człowiek jednak potrafi się szybciej przystosowywać. Teraz nie znajdę źródła bo czytałam to dość dawno, ale są takie badania które potwierdzają, że człowiek, który w trzecim pokoleniu jest weganinem ma wykształcone nowe enzymy trawienne, które mogą w pewnym stopniu trawić celulozę. A druga historia jest taka: dawno temu w Rosji pewna rodzina uciekała przed wojną w tajgę. Osiedlili się na bardzo dalekim odludziu i żyli tam 20 lat. Po tym czasie grupa naukowców badających tajge ich odnalazła i opowiadała o współczesnym świecie. Owa rodzina przez te 20 lat nie jadła soli, a od naukowców dostali sól, która ich zabiła po 3 latach używania. Jaki w tego wniosek? dlaczego nas sól nie zabija po 3 latach? bo jemy ją od dzieciństwa, więc jesteśmy do niej w pewnym stopniu przystosowani. Nie mówię że nam nie szkodzi, bo szkodzi, ale nie zabija. Ta historia daje mi też nadzieję, że ludzkość przystosuje się kiedyś też do glifosatu. Poczytajcie też o historii grup krwi. Skoro mogły się wykształcić nowe grupy krwi zależnie od zmiany środowiska, to tym bardziej układ pokarmowy może się przystosować do nowej diety zależnej od zmian środowiska. Na podstawie grup krwi można by sądzić, że dieta Paleo jest najlepsza dla grupy 0.
Kolejną sprawa jest to, że człowiek jednak potrafi się szybciej przystosowywać. Teraz nie znajdę źródła bo czytałam to dość dawno, ale są takie badania które potwierdzają, że człowiek, który w trzecim pokoleniu jest weganinem ma wykształcone nowe enzymy trawienne, które mogą w pewnym stopniu trawić celulozę. A druga historia jest taka: dawno temu w Rosji pewna rodzina uciekała przed wojną w tajgę. Osiedlili się na bardzo dalekim odludziu i żyli tam 20 lat. Po tym czasie grupa naukowców badających tajge ich odnalazła i opowiadała o współczesnym świecie. Owa rodzina przez te 20 lat nie jadła soli, a od naukowców dostali sól, która ich zabiła po 3 latach używania. Jaki w tego wniosek? dlaczego nas sól nie zabija po 3 latach? bo jemy ją od dzieciństwa, więc jesteśmy do niej w pewnym stopniu przystosowani. Nie mówię że nam nie szkodzi, bo szkodzi, ale nie zabija. Ta historia daje mi też nadzieję, że ludzkość przystosuje się kiedyś też do glifosatu. Poczytajcie też o historii grup krwi. Skoro mogły się wykształcić nowe grupy krwi zależnie od zmiany środowiska, to tym bardziej układ pokarmowy może się przystosować do nowej diety zależnej od zmian środowiska. Na podstawie grup krwi można by sądzić, że dieta Paleo jest najlepsza dla grupy 0.
Uważam, że założenia tej diety są bardzo ciekawe, ale jeśli chcemy unikać szoku cywilizacyjnego to wystarczy, że będziemy jedli to co nasi pradziadowie. Jeśli nasi podkowie 100 000 lat temu jedli orzechy kokosowe, a przez ostatnie 6 tyś lat już nie mieli do nich dostępu bo wyemigrowali na północ i jedli tylko orzechy laskowe, to które są dla nas lepsze? Uważam że laskowe.
Ostatnio czytałam artykuł o przeprowadzonych badaniach, które trwały 75lat. Polegały one na obserwacji życia różnych osób, przez całe ich życie. Z badań wynikło, że najszybciej pochorowały się i umarły osoby, które na co dzień odczuwały samotność. Więc jeśli zależy nam na dobrym zdrowiu to najważniejsze są dobre relacje z najbliższymi, warto o nie zadbać. Dieta na drugim miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz