poniedziałek, 28 listopada 2016

Gluten i dzikie ziarna



kłosy chwastnicy
Latem gdy gdy spaceruję polami lubię zerwać kłosek trawy i wyjadać świeże ziarna, szczególnie z pszenicy. Pełne kłosy traw kuszą mnie, mam na nie smaka. Mój maż zajmuje się produkcją szczepionych drzewek orzecha włoskiego i na polu gdzie rosną małe drzewka zawsze są miliony chwastów do plewienia. 50% z nich to chwastnica, okropny chwast do wyplewienia, wystarczy żeby został mały kawałek a w tydzień odrasta z niego nowa roślina, w dodatku nie wystarczy wyrwać u rzucić byle gdzie, bo ukorzeni się powrotem, nawet jeśli jest do góry nogami. Szkoda że warzywa nie są takie trwałe. Co roku spieszymy się z plewieniem żeby zdążyć przez rozsianiem się nasion chwastnicy i wyrywamy kłosy ciężkie od nasion. Jakoś tak mi ich żal, że się marnują. Tyle ziaren, tyle zboża, idzie w nic. Tym bardziej jak pamiętam o tej zasadzie, że najbardziej pożytecznych rzeczy jest w przyrodzie najwięcej. Mój mąż czuje to samo, więc wpadliśmy na pomysł, żeby te wszystkie chwastnice zbierać na przyczepę, zawieźć (1km) i rozsypać po wybiegu kur, niech sobie dziobią, a co nie wydziobią to może wykiełkuje na trawkę dla kur. 

Chwastnica ma dość ciężkie ziarna, więc jestem przekonana że można by z nich zrobić świetną mąkę. jednak nie podejmuję sie tego zadania, bo wiem że nie umiem oddzielać ziaren od plew. Dwa lata temu eksperymentowałam ze zbożami bo wydały mi się łatwe. Bez problemu i bez poświęcania wiele czasu miałam dość dużo kłosów prosa i sorgo. Zebrałam z tego po pół wiaderka ziaren wymieszanych z plewami i tu się zatrzymałam. Nie mam pojęcia jak to oddzielić domowym sposobem. Myślę, że w tej kwestii warto by było zainwestować w maszynę, która umiała by oddzielić mniejsze ilości, np 10kg, albo nawet 30kg, bo w tych przemysłowych to pewnie się wrzuca tone na raz. Mając taka maszynę mogłabym wykorzystać chwastnicę, oraz zacząć sobie produkować wszystkie inne zboża.
Dlaczego ludzie stali sie wrażliwi na gluten? Odpowiedź: nie stali się. wrażliwi na gluten tylko na nadmiar glutenu, bo zostały zachwiane proporcje.

Niedaleko miejsca w którym mieszkam jest skansen starej wsi. Można tam zobaczyć kłosy pszenicy przechowane przez 100lat, takie jak kiedyś były uprawiane, i są one mniejsze z 5 razy od dzisiejszych. Więc wcale się nie dziwię że dzisiejsza napompowana pszenica trochę nam szkodzi. Proporcje składników w ziarnie się zmieniły w ciągu 100 lat. Pewnego dnia mój endokrynolog zalecił mi odstawienie zupełnie maki z pszenicy, więc odstawiłam. Przez miesiąc jadłam zamiast chleba kaszę jaglaną, lub płatki ryżowe. I naprawdę czułam się o wiele lepiej, czyli byłam mniej śpiąca, zmęczona, zmulona, nie musiałam pić kawy po posiłkach. Wtedy tego tak nie zauważyłam, dopiero jak po kilku tygodniach od odstawienia zjadłam kanapkę... zadziałała na mnie jak środek nasenny, bo tak wielkim wysiłkiem dla organizmu jest strawienie jej. A dziś przegięłam bo szwagierka upiekła babeczki i skusiłam się na jedną... idę spać.

Więc mam prosty wniosek: zboża tak, pszenica nie ;) Bo gluten jest zawarty nie tylko w pszenicy, ale we większości ziaren traw, tylko w naturalnych proporcjach nam nie szkodzi.

Dodatkowo dwie znajome bardzo długo starały się o dziecko, i zaszły dopiero po odstawieniu glutenu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz